[ Pobierz całość w formacie PDF ]
podobno są. Spadkobiercami przyszłości, siedliskiem nadziei. Czy raczej uważasz, że szybko dorosną, staną się
tacy, jak ich rodzice, będą popełniać te same błędy co rodzice, że ta sama stara historia powtórzy się od
początku? -- A Lewis zapytał: -- A ty jak uważasz? -- Odpowiedziałem: -- Ja uważam, że to drugie. -- Na to
Lewis: -- Czy tego uczysz na swoich lekcjach? -- Odpowiedziałem: To im mówi historia: Pewnego dnia
będziecie tacy sami jak wasi rodzice. Ale jeśli stając się tacy jak ich rodzice, walczyli, żeby się takimi nie stać,
jeśli próbowali (widzisz, Price, dlaczego uczeń musi buntować się przeciwko nauczycielowi, dlaczego młodzi nie
mogą ufać starym), jeśli próbowali i w ten sposób powstrzymali upadek. Jeśli nie dopuścili, żeby świat stał się
gorszy? -- I wiesz, co Lewis powiedział?
-- Nie.
-- %7łe to diagnoza zmęczonego starego cynika, który za długo uczył.
Dobrze więc, to tylko walka o zachowanie makiety. To tylko walka o to, aby świat nie wydał się
pozbawiony znaczenia. To tylko walka przeciwko strachowi. Boisz się, Price. Nie trzeba aż
zakładać klubu z tego powodu. Zobaczyłem to w twojej twarzy. A myślisz, że ja w tej chwili to co? Czemu, jak
myślisz, służy ta cała moja pusta gadanina, po co, jak myślisz, te wszystkie historyjki, stanowiące finał mojej
nauczycielskiej kariery, które -- jak mi teraz mówisz -- nie pozostały nie docenione? To pomaga odpędzić strach.
Nie obchodzi mnie, jak to nazwiesz -- wyjaśnianiem, unikaniem faktów, stwarzaniem znaczeń, patrzeniem w
szerszym kontekście, nadawaniem rzeczom właściwych proporcji, uchylaniem się przed Tu i Teraz, edukacją,
historią, bajkami -- to pomaga wyzbyć się strachu. A dlaczego, jak myślisz, siedzę teraz tutaj z tobą i chcę ci
powiedzieć jeszcze więcej? Nie musisz już iść, co, Price? Mama i tata nie będą się martwić. Tak, napiję się
jeszcze. Tak, wiem, że jestem pijany. Pozwól mi opowiedzieć jeszcze jedną. Pozwól mi opowiedzieć...
Price wstaje, żeby przynieść następną kolejkę, Barman, zabierając kieliszki, zatrzymuje go. Przygląda mu
siÄ™ podejrzliwie. Potem mnie.
-- Czy on ma osiemnaście lat?
-- Tak.
Barman patrzy nie przekonany.
-- Ja chyba wiem lepiej. To mój syn.
...pozwól mi opowiedzieć (nawet pod trupim makijażem widać, jak Price nagle się rumieni), pozwól mi
opowiedzieć
32
O Pięknej i Bestii
%7ładen zbawca świata. Kapuściany głąb. %7ładna nadzieja dla przyszłości. Bezmózgowiec z tępym, pustym
spojrzeniem ryby-- I nie da rady go nauczyć. Nie umie czytać ani pisać. Jego mowa przypomina dziecinne
gaworzenie, jeśli w ogóle się odezwie. Zapomni jutro, co mu się powiedziało dzisiaj. W wieku czternastu lat
wciąż siedzi w młodszej klasie wiejskiej szkoły w Hockwell, z opadającą dolną szczęką, patrząc oczami bez
wyrazu, codzienne pośmiewisko innych dzieci: -- Dick Crick
-- świergocą -- Dick Crick, Dick Crick. -- Imię jak z dziecięcej rymowanki (swoją drogą, co strzeliło do głowy
bezmyślnym rodzicom, żeby go nazwać Richard?).
Pan Ronald Allsop, kierownik szkoły, człowiek wytrwały, wyznaje wreszcie ojcu: -- Zrobiłem, co mogłem --
I znajduje ucieczkę w wypróbowanej formułce pokonanego pedagoga: -- Ale ręce ma zręczne... i silne ramiona,
to przecież żaden wstyd, uczciwa praca fizyczna...
Dziwne, że ojciec wydaje się zadowolony, jakby ten smutny werdykt sprawił mu ulgę.
A co dziwniejsze, że kiedy młodszy brat Dicka, Tom
-- który przeciwnie, jest w szkole gwiazdą, który zdobywa stypendium do Giłdseyowskiego Gimnazjum
Męskiego, który zajdzie daleko i z którego ojciec będzie dumny (ale nie matka, ponieważ matka nie żyje) --
próbuje powodzenia tam, gdzie wiejska szkółka w Hockwell poniosła klęskę; kiedy pewnego letniego dnia
bierze książki, ołówek i papier
-- bo nie chce bałwana za brata, bo myśli o tym, o czym brat nie myśli, mianowicie że brat jest bezmyślny;
bo chce go uratować od zagrażającego mu matołectwa (ach, zwróćcie uwagę, dzieci, na te wczesne pedagogiczne
zapędy) -- i siada wraz z Dickiem na skraju ścieżki holowniczej, ojciec szybko przerywa tę improwizowaną lekcję
i z oczyma szeroko otwartymi w przerażeniu oraz niezwykłą u niego gwałtownością rzuca swojemu drugiemu
synowi: -- Zostaw go! Nie ucz go czytać!
Tak więc Dick wzrasta, ręce ma zręczne, ramiona szerokie, ciało sprężyste, choć nie umysł, nad brzegiem
rzeki Leem. A w swoim czasie zaczyna pracować na pogłębiarce na Ousie, Róży II", i w ten sposób, dzięki
zaoszczędzonym zarobkom za swój codzienny trud, jest w stanie kupić używany motocykl, velocettę 350, który --
ktoś mógłby zauważyć
-- pośród wszystkich rzeczy na świecie jest rzeczą przez Dicka rozumianą najgłębiej i pielęgnowaną najczulej;
motocykl przez swoją bezmózgą funkcjonalność, przez swoje mechaniczne ożywienie odznaczający się dość
bliskim podobieństwem do samego Dicka.
Ale nawet kapuściany głąb musi chwilami zastanowić się i pomyśleć. Nawet bezmózgowiec musi chwilami
rozważać to
wielkie, dręczące zagadnienie: Co to jest życie? Z czego się składa? Skąd się bierze i po co jest?
Wezmy na przykład ten czas, kiedy jego matka zniknęła bez wyjaśnienia i nigdy już nie wróciła. Przecież
zawsze była. Dawała czystą odzież i regularne posiłki. Choć był głąbem kapuścianym, otulała go w łóżku i
całowała na dobranoc, ba, obdarzała go specjalną --- albo tak się wydawało śledzącemu ją ciekawie i zazdrośnie,
tak, zazdrośnie, małemu Tomowi sg macierzyńską czułością, jakby proporcjonalnie większą, bo nie
odwzajemnioną. Ale pewnego dnia sama położyła się do łóżka i niezadługo już jej nie było. No i gdzie się
podziała?
(Naprawdę nie wiesz, Dick? Nie widziałeś? Jest w tej drewnianej skrzyni, którą złożyli do twardej od mrozu
ziemi w Hockwell. Wszyscy staliśmy naokoło, nie pamiętasz? To była ona. Jest pod tym małym wzgórkiem w
trawie, tam gdzie ojciec chodzi i składa kwiaty --- nie zauważyłeś, Dick, że zaczął hodować kwiaty obok tych
swoich warzyw? -- a czasami można zobaczyć, jak położywszy kwiaty klęka, przyciska czoło do ziemi i
wypłakuje oczy. Ona jest pod ziemią, Dick, już na zawsze.)
Ale Dick nie chce wierzyć, że udała się tam, skąd nie ma powrotu. Może schowała się gdzie indziej. Jeśli
zabrali ją w jednej skrzyni, może wróci w drugiej. Może skuliła się w tym starym kufrze na strychu. Czy nie
dała mu Iducza -- tuż przed tym, jak zniknęła? A jeśli nie ma jej w kufrze (bo nie ma), to może jest w tych
butelkach -- ponieważ poza tym nie ma nic oprócz starych worków i jakichś nieważnych bazgrołów. Albo może
to, co jest w tych butelkach, sprawi, że ona wróci...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]