[ Pobierz całość w formacie PDF ]
godziny Nadobnemu słał vis-a-vis.
W tydzień jadą do Doliny"...*
On na uszko coÅ› jej prawi,
Ona mówi: mój jedyny... Więc już bliskie jest vis-d-vis.
W rok bez małej odrobiny Panna płaczem oko łzawi... Student drapnął z oficyny,
Ona... w domu ma vj's-d-v/s...
Otóż drapią" ludzie w takich razach przed własnym vis-ó-vis, a ja... ja się
namyślam, czy mam uciec przed cudzym, przed nienawistnym,
102
DZIENNIKI, TOMIK XI
13 I (czwartek).
Mam zawsze kogoś, kogo kocham. Dawniej kochałem Bema, teraz Swiętochowskiego.
Spotkałem go dziś. Aadny jest, miły, czarny z dużymi oczami. Chciałbym chodzić
za nim jak kochanka i przypatrywać się, jaki to jest ten Swiętochowski?
Jutro już idę na lekcje, zajdę rano do Soplicy, gdyż jutro już przyjechać
powinni moi drodzy.* Ja bez Wacka nie rozumiem życia. Byłem na piątym piętrze
Soplicy z dziesięć razy już. My musiemy się kłócić, bić, wymyślać sobie, ale on
to jedno moje ramiÄ™.
Co za rozkosz wbiec jutro po schodach i zastać ich obu z rozwartymi ramionami...
Jeżeli jest co dobrego na świecie to przyjazń. Miłość jest gorszą, podlejszą,
bardziej przejawiajÄ…cÄ… egoizm.
14 I (piÄ…tek).
Wszak sztuka jest wzniosłą,... nic tak nie upięknia, nie podnosi życia,
Widzisz, drogi mój, najwznioślejszym jest być szczerym i prawym jak ty, mieć
lat dwadzieścia i kochać się namiętnie...
Wstrzemięzliwa początkowo wobec młodości ku. ^iu.a, któi ;go pierwsze iluzje
szanowała, kobieta, widząc wrażenie, jakie wywarło na tym dziecku nagłe odkrycie
jej rozpustnej przeszłość , ową błotnistą gorączkę, jaką mu rozżarzyła krew, nie
zadawała sobie żadnego przymusu. I nie strzegła się więcej tych pieszczot
przewrotnych tak długo powstrzymywanych, tych słów szału nie przepuszczanych
przez zaciśnięte zęby, popisywała się, ukazywała w całej swej pełni zakochanej i
mądrej za-lotnicy, w całej obrzydliwej chwale Safo. Wstydliwość, skromność po
co? Mężczyzni są wszyscy jednacy, żądni rozwiązłości i zepsuci* zwabić ich tym,
w czym się lubują, to jeszcze najlepszy sposób utrzymania ich. I Jan uczył się
całej tej rozpusty...
To Sapho Daudeta. Czytałem ją wczoraj przez całą noc. Zapewnić się mogę, że nie
dla drażnienia nerwów. Ten Daudet potrzebny mi dla nabrania odwagi. Kiedyś to
wytłomaczę.
WARSZAWA, 188?
103
Przyjechali moi przyjaciele. Byłem w szkole, oddano mi matrykułę, pobiegłem do
Stasia. Wkrótce Wacław przyszedł. Jesteśmy więc znowu wszyscy trzej!
Wieczorem byłem u nich. Uczta z szynką, ciastem, herbatą, pieczenia, kapłonem...
Pózniej chodziliśmy z Soplicą parę godzin po mieście. To rozkoszne! Z ulicy
idziem w ulicę ze śmiechem, z naszymi projektami, otwarci przed sobą jak bracia,
bez utajenia żadnej myśli...
Bem się rozpił zupełnie, jak mi opowiadają. Bem się rozpił.,.
Ciekawy człowiek dla mnie.
15 I (sobota).
, KOTopan TaTbHHa?
Ra Ta, KOTOpaH rpycTHa M MojinajiHBa KHK CBeTJiaua Bomjia n cejia y oKHa.
HeyscTO TBI BJiioSjieH B MeHbinyio?
A HTO? H BbiSpaji 6w flpyryw,
Korfla6 a 6biJi, KaK Tbi, nosi.
B Hepiax y OjibrM SCMSHM ner,
ToHb, TOHb B BaHflMKOBoił MaflOHe:
Kpyrjia, KpacHa JIHI^OM ona,
KaK 3ia rjiynas oiyna
Ha 3TOM rjiynoM neSocKJiOHe.
PUSZKIN Oniegin *
16 I (niedziela).
Mam jeszcze w pamięci prześliczną postać Wisnowskiej z ostatniego aktu Zorżetty,
z której przed godziną wróciłem. Bez mej wiedzy kupili bilet i musiałem pójść z
nimi.
Nie żałuję. Jeżeli kiedy to dziś grała Wisnowska prześlicznie *. Nie mogę się
pozbyć z myśli obrazka tej dzieweczki, poświęcającej się dla matki i ściskającej
po raz ostatni rękę Gontrana...
Dlaczego my tak lubiemy teatr? Czy on nas uszlachetniÄ…?
104
DZIENNIKI, TOMIK XI
Uszlachetnia choćby na jedną godziną. Niepodobna oprzeć się wzruszeniu,
słuchając płaczu tej artystki. Są tam łzy, łzy nie aktorskie. Do licha
niepodobna udać ich tak złudnie!
Powiadają, że w repertuarze warszawskich aktorów nie ma materiału na Ofelią.
Czyż Wisnowska jej nie odegra?
To zagięcie ust bolesne, konwulsyjne, jakie widziałem na jej twarzy dziś te
słowa, lecące z ust jej piorunem:
Więc... moja matka... to... %7łor... %7łorżetta!" dają jej prawo do
deklamowania szalonej pieśni:
Wszak nłmeś cel życzeń otrzymał, Przyrzekłeś się ze mną ożenić...*
Wacek pijany wyszedł, zachwycony, ale nie grą Wisnow-skiej jak ja, lecz samą
komedią Sardou. Kłóciliśmy się w przeciągu godziny w cukierni Salisa po wyjściu
z teatru. Chce widzieć w komedii tej nauczycielstwo, tendencją, ideę czego tam
nie ma. Ale mniejsza o to...
Oto leży przede mną dzisiejsza Prawda". Dużo by pisać można...
Jutro rozbierzem te rzeczy, dziś idę spać, bo znużony jestean spacerami do
Aazienek ze Stasiem na
obrazka, w jaki wsÄ…czÄ™ najczarniejszÄ… kroplÄ™ krwi z serca. Z teki obiektywisty
nazywa siÄ™ to dziÅ›.
Napisałem kartkę jedne zaledwie. Ale z tym wolno bo tu każdy
wjeji^j5_j>rji:ej3ajx^^ każda litera przeżyta.
Nie chce mi się wierzyć w miłość tej Pauli...* To zbyt piękne. Miłość, dziewicą
nie rozumiem tego.
WARSZAWA, 1887
105
17 I (poniedziałek).
...Każdemu wolno bawić się w załamywanie rąk prócz tych, przed którymi otworem
stoi długa droga działalności. Literatura polska dlatego właśnie stękać i
szlochać nie ma prawa, że jeszcze zrobiła mało, a sztuka długa życie krótkie.
Teraz dopiero zaczął się w niej ruch, więc grzechem śmiertelnym, krokiem
samobójczym jest rzucać paraliż^na przygotowane do owocnej pracy dłonie. Można
sobie w pijanym bólu po stracie kochanki słać grozby i przekleństwa pod adresem
Boga, pytajÄ…c:
Czy go jęki dzwonów głuszą, Czy krakanie wron?"
ale stawiać pod pręgierz przyrodę całą, wszystkie jej twory, dowodzić, że nawet
dobrodziejstwa są tylko niebezpiecznymi darami Danaów, że trzeba zrzucić z
siebie kajdany bytu lub pochować w ciasnej celi klasztornej rozum to objaw
dziwnego nabożeństwa.
Pesymizm nie jest uczuciem ani usposobieniem platonicznym, lecz osadzać się musi
w duszy ludzkiej jako wyrazny, określony zamiar pozbycia się cierniowej korony.
...%7łyć musiemy, choćbyśmy nawet łudzili się, że nie chcemy. A w takim razie żyć
nie jak Diogenes z pogardą dla dóbr tego świata, lecz z dążeniem do ideału,
który w nas sama niedoskonałość nasza wszczepiła.
N. HIRSZBAND* ( Prawda" nr 3)
Trudno mi tu zapisywać cały ten przepyszny i głęboki artykuł, a warto go nauczyć
się na pamięć. Pożerałem go z chciwością, bo mówi o tym, co najbardziej mię
interesuje, co stanowi moje idee tixe.
Kupiłem sobie ten numer Prawdy" i schowam go. Potrzebny mi nieodzownie. A
mistrz OleÅ› w Liberum veto:
...W pewnej sferze i dla pewnych stróżów moralności publicznej niepodobna
zostać Barabaszem. Zrób, co chcesz i jak chcesz, oni zawsze domagać się będą
uniewinnienia cię. Choćbyś unurzał w błocie skórę, przewrócił się jak worek na
drugą stronę i jeszcze raz unurzał się, oni cię z szacunkiem podejmą, wywieszą
na słońcu i pokażą: patrzcie, jaki biały, zbrudził się tylko wypadkiem.
106
DZIENNIKI, TOMIK XI
No, niechby nie 2000 m[orgów]i, ale 3 łokcie ziemi sprzedał Niemcom
pozytywlsta", zwłaszcza nie zamożny" i nie stojący na widnym stanowisku"
przywiązano by go do ogonów stu koni wściekłych, rozwleczono bronami, wbito na
pal, darto w pasy. Jestem nawet pewien, że jeśli w stosownym kręgu dantejskiego
piekła zejdą się kiedyś szlachetne duchy sprzedawców ziemi poznańskiej, nad
niczym tak rzewnie płakać nie będą, jak nad zepsuciem szerzonym przez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]