[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdenerwowana.
- Andrea...
- Tylko nie pytaj mnie, czy ci ufam. Jestem twoją żoną i chcę cię we
wszystkim wspierać. Zaufaj mi. Może to wyznanie sprawi ci ulgę. Od miesiąca
czekamy na jej ruch, a teraz, kiedy go zrobiła, chcę wiedzieć jaki. Nie jestem tak
delikatna, jak myślisz.
- Wcale tak nie myślę. Niestety, sytuacja znacznie się pogorszyła. Nie wiem,
czy nie będę zmuszony wysłać cię ze względów bezpieczeństwa do Stanów.
- Co? - Uniosła się na łokciu.
- Jeśli ci powiem, możesz stracić do mnie zaufanie - powiedział, a w jego
oczach dostrzegła ból.
- To siÄ™ nigdy nie stanie, zapewniam ciÄ™.
- Nie wiesz, co mam ci do oznajmienia. Moje słowo przeciw czyjemuś słowu.
- Jeśli masz na myśli Corinne, możesz się nie obawiać. Już to przerabialiśmy.
- Nie, nie chodzi o niÄ….
- W takim razie o kogo?
- Pamiętasz, jak opowiadałem ci o kobiecie, która zrobiła mi tę bliznę?
- Jak mogłabym to zapomnieć? Proszę, mów dalej.
118
S
R
- Kiedy ją zostawiłem, oskarżyła mnie o gwałt. Znalazła dwóch świadków,
swoje koleżanki, które rzekomo widziały całą zbrodnię. Stanąłem przed wojskowym
sądem. Po miesiącu dochodzenia zostałem przywrócony do czynnej służby z
powodu braku dowodów winy. Jeden z oficerów potwierdził, że tego wieczoru był z
jedną z tych koleżanek, a zatem nie mogła widzieć tego gwałtu. Ponadto biegły są-
dowy stwierdził, że blizna wskazuje na to, że cięcie zostało zadane zbyt precyzyjnie,
aby mogło powstać przypadkowo w czasie szamotaniny. Kiedy zakończyłem służbę,
nie dostałem honorowego medalu, ponieważ zawsze będzie ciążył nade mną cień
tego podejrzenia. W tym kraju uważają cię za winnego, dopóki nie udowodnią ci
niewinności.
Jej oczy wypełniły się łzami. Nie myśląc o tym, co robi, objęła go i przytuliła
do siebie.
- Tak bardzo mi przykro.
Pragnąc złagodzić jego ból, zaczęła go całować.
- Tyle przeszedłeś. To niesprawiedliwe. Ktoś taki jak ty nie powinien tyle
cierpieć.
Odnalazła jego usta i zaczęła je całować.
- Wiem, że jesteś niewinny, Lance. Po prostu wiem.
Nastrój Lance'a uległ zmianie. Zaczął odpowiadać na jej pocałunki i nagle
okazało się, że to on przejął inicjatywę.
- Nawet nie wiesz, co twoje słowa dla mnie znaczą. - Przyciągnął ją do siebie
z taką siłą, że niemal zgniótł jej żebra. Tym razem Andrea nie zamierzała
przeciwstawiać się pożądaniu, które w niej rozbudził. Jego bliskość sprawiła, że
straciła rozum.
Przytulili się do siebie jak spragnieni wody wędrowcy. Choć wiedziała, że go
kocha, nie łudziła się, że z jego strony to coś więcej niż czysto fizyczne pożądanie.
119
S
R
Lance całował ją namiętnie, ale obok podniecenia odczuwał coś jeszcze.
Wdzięczność, że koś w niego wierzy. Tym kimś była kobieta, która nosi w łonie
dziecko mające otrzymać jego nazwisko.
Odczuwał w stosunku do niej różne uczucia, ale nie nazwał ich przed samym
sobą miłością. Co więcej, kiedy proponował jej małżeństwo, upewnił się, że
zrozumiała, jakie motywy nim kierowały. W poprzednich związkach pozwalał
swoim kobietom myśleć, że je kocha, a potem obracało się to przeciwko niemu.
Andrea jest inna. Potrafi uszanować układ, jaki jej zaproponował. Nigdy mu
się nie narzucała.
Kiedy na chwilę się od niej oderwał, odsunęła się.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony. - Coś ci zrobiłem?
Jego troska naturalnie dotyczyła dziecka.
- Ależ skąd. - Wstała pospiesznie, aby zwiększyć dystans między nimi. -
Chyba muszę iść do łazienki.
Kiedy wróciła, stał przy oknie i patrzył na ogród.
- Cały czas byłaś ze mną, a potem nagle coś się zmieniło. Czy ktoś trzeci śpi w
naszym łóżku?
- Nie, Lance. Jednak myślami cały czas jestem przy tej kobiecie, która cię
zraniła.
Widziała, jak ze sobą walczy. Zdradzając jej prawdę, złamałby tajemnicę
wojskowÄ….
- To, co dzieje się w sądach wojskowych, jest ściśle tajne, Corinne jednak
jakoś się o wszystkim dowiedziała. Teraz mnie szantażuje, złożyła przeciw mnie
pozew.
- Co takiego?
- Corinne zawsze strzela z grubej rury. Pierwsza rozprawa jest za tydzień.
- Ona nigdy tego nie wygra.
- Nie chodzi jej o wygranÄ…, a o zniszczenie naszego dobrego imienia.
120
S
R
- Czy Geoff wie o tym, co się stało w armii?
- Nie. Miałem nadzieję, że nigdy się nie dowie. Dzięki Corinne za chwilę
będzie mówić o tym cała okolica. Jako moja żona będziesz atakowana przez prasę.
Dlatego chcę, żebyś wyjechała z Francji. Jeśli prawnik, którego wynająłem, dokona
cudu i nie dopuści do tego, żeby sprawa trafiła do sądu, wtedy papa może o niczym
się nie dowie. Ale to oznacza, że będę miał sporo pracy w Paryżu. I dlatego
chciałbym, abyś wróciła do New Haven.
- Ty naprawdÄ™ tego chcesz!
- Jak najbardziej. Pojedzie z tobą Louise, żebyś nie była samotna. Ta
dziewczyna bardzo cię polubiła.
Och, Lance.
- Pomoże ci się urządzić, a potem znajdę kogoś, kto ją zastąpi. Nie zniósłbym,
gdyby cokolwiek przytrafiło się tobie albo dziecku.
Nie chciała go zostawiać, ale na razie wolała mu się nie sprzeciwiać.
- Kiedy mam jechać?
Jej zgoda musiała go zaskoczyć, gdyż przez chwilę milczał. Zapewne
spodziewał się protestu.
- Jutro. O północy jest lot z Rennes do New Haven. Wsadzę cię na pokład i
pojadę do Paryża. Kiedy uznam, że jest już bezpiecznie, przylecę po ciebie i
wrócimy do domu. Gdybyś jednak musiała tam zostać aż do porodu, postaram się do
ciebie dołączyć.
Wszystko już zaplanował.
Cóż, ona ma własne plany. Na razie jednak nie zamierzała go o nich
informować.
- W takim razie idę spać. Jutro przygotuję się do podróży. Obawiam się, że nie
przepadam za samolotami.
121
S
R
Lance zacisnął dłonie w pięści. Czyżby nie był uszczęśliwiony faktem, że się
rozstają? A może martwi się tylko o bezpieczeństwo dziecka? Zapewne to ostatnie
jest bliższe prawdy.
- Porozmawiam z Louise i Jeanem. Bonne nuit, Andrea. To oznacza, że
nieprędko przyjdzie do łóżka.
- Pozwól, że podziękuję ci za uroczy dzień. - Skoro ona sama usłyszała, jak
drży jej głos, na pewno nie umknęło to jego uwadze. - Bonne nuit, Lance.
122
S
R
ROZDZIAA DZIESITY
Kiedy bezpiecznie usiadła w samolocie obok Louise, Lance pochylił się i
mocno pocałował ją w usta.
- Nie pozwól, aby cokolwiek ci się stało. W razie czego dzwoń o każdej porze
dnia czy nocy. Pierwszego telefonu spodziewam siÄ™ zaraz po wylÄ…dowaniu.
- Obiecuję. Kiedy zamierzasz powiedzieć ojcu, że poleciałam do domu?
- Jak tylko znajdę się w Paryżu. Dobrze. Więc nadal ma trochę czasu.
- Bonne chance, Lance.
- Odrobina szczęścia bardzo mi się przyda. Muszę iść. Mój samolot niedługo
odlatuje.
- Uważaj na siebie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]