[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kilka), to po prostu pamięć o dawnych faktoriach i żeglarzach tego kupieckiego ludu. Pózniej
jednak nastąpił w nauce zwrot. Powszechnie odstąpiono od wywodzenia Kadmosa z Fenicji, i
nie bez poważnych racji. Uważano, że da się wszystko wyjaśnić na podstawie miejscowych,
mykeńskich danych i wątków; po cóż więc szukać obcych wpływów? Wysuwano też taki
argument: wielka żegluga fenicka rozpoczyna się dopiero po upadku świata mykeńskiego, a
więc po XII wieku, i właśnie dzięki temu, że okręty Mykeńczyków już nie broniły Fenicja-
nom dostępu do Morza Egejskiego; jeśliby więc istotnie mit o Kadmosie miał być fenickiego
pochodzenia, przyniesiony zostałby stosunkowo pózno; a tymczasem Teby należą do najstar-
szych miast Hellady i z całą pewnością kwitnęły już w okresie mykeńskim, wszystkie zaś
legendy dotyczące tego miasta i jego władców są dobrze osadzone w epoce bohaterów.
Z tych więc powodów przez długi czas uważano tezę o Kadmosie - Fenicjaninie za niewiaro-
godną i przestarzałą. Dopiero w ostatnich kilku latach powrócono w niektórych pracach ba-
dawczych do dawnego punktu widzenia. Co prawda traktuje siÄ™ dziÅ› rzecz inaczej i szerzej.
Nikt już nie twierdzi, że Kadmos i związane z nim mity są pochodzenia tylko fenickiego.
Przyjmuje się jednak, że wywodzą się one ze Wschodu, i to ze Wschodu semickiego; widzi
się powiązania z kulturami i wierzeniami ludów starej Fenicji, a nawet i Mezopotamii. Wska-
zuje się, że wiele imion w rodzinie Kadmosa jest pochodzenia niewątpliwie semickiego.
Przede wszystkim sam Kadmos. Jeszcze oczywistsza jest semickość imienia Melikert, owego
syna Ino, który zamienił się w morskiego bożka Palemona. Przecież Melikert to grecka
forma imienia znanego w Fenicji i Syrii jako Melquart , czyli Król miasta . Jego zaś drugie
imię, Palemon, da się wywieść od semickiego Baal hamon , czyli Pan ludu . Niewątpliwie
semickie jest imię Akteona, być może Semeli, a nawet - wbrew bardzo greckiej postaci -
Harmonii.
Nie chodzi jednak tylko o imiona. Również zasadnicze wątki mitów mają, jak się wydaje,
swoje odpowiedniki w starych legendach semickich. Znamy je dziś dość dobrze dzięki odkry-
ciom w mieście Ugarit na wybrzeżu Syrii. Zburzył to miasto najazd barbarzyńskich ludów w
XII wieku p.n.e., ale zachowały się w ruinach jego świątyń i pałaców archiwa glinianych ta-
bliczek; są tam, zapisane swoistym alfabetem z trzydziestu znaków, prastare teksty religijne i
podania.
78
Szczegółowe przedstawienie owych skomplikowanych i wciąż jeszcze dyskutowanych
kwestii nie jest tu możliwe11. Ważny jest tylko ogólny kierunek obecnych badań: imiona i
pewne motywy mitów kadmejskich wiąże się dziś ze Wschodem semickim. Jest więc wysoce
prawdopodobne, że Teby istotnie założył szczep któregoś z nadmorskich ludów semickich,
jakie w owym czasie gęsto siedziały na wybrzeżach Syrii i Azji Mniejszej, często uczestni-
cząc w różnych wyprawach handlowych i wojennych. Powstały Teby, być może, równocze-
śnie z zamkami w Argos, rychło stając się tak samo potężne w Beocji, jak tamte miejscowości
na Peloponezie. I jak Danaowie w Argos, tak samo i Kadmejczycy w Beocji bardzo szybko
roztopili się w miejscowej ludności, przejmując jej język i obyczaje, stając się Achajami. Po-
została tylko głucha pamięć o Kadmosie, który przyszedł ze Wschodu, i o jego szczepie.
Skądże jednak to uporczywe w nutach twierdzenie, że ojczyzną Kadmosa była właśnie Fe-
nicja? I to można wyjaśnić. Hellenowie przez kilka wieków po upadku świata mykeńskiego
stykali się spośród wszystkich ludów Wschodu i wszystkich Semitów głównie z Fenicjanami.
Kto drogą morską przybywał ze Wschodu, był dla Hellenów po prostu Fenicjaninem; to rzu-
towało też w przeszłość. Jak wiadomo, pismo swoje - które jest poprzednikiem także i nasze-
go - przejęli Hellenowie właśnie od Fenicjan, zapewne w wieku IX p.n.e. Komuż jednak
przypisali jego przyniesienie? Kadmosowi. Nie zastanawiał się nikt w Helladzie, że te kad-
mejskie litery (bo tak nazywano najstarszą formę alfabetu) weszły w użycie kilkaset lat po
epoce bohaterskiej; nikt też nawet nie przypuszczał, że w tamtych czasach, kiedy to żyć miał
Kadmos, posługiwano się zupełnie innym pismem - tym, które dziś nosi nazwę linearnego
B .
Obecnie nauka posiada również materialne, bezsporne dowody bliskich związków łączą-
cych Teby z krajami Wschodu.
Jak pamiętamy z rozdziałów poprzednich, w latach 1906 - 1921 Keramopoulos odkopał w
centrum Teb dzisiejszych, pod ulicami i murami domów, resztki pałacu z epoki mykeńskiej,
który padł ofiarą wielkiego pożaru; w jednym z pałacowych korytarzy zachowały się amfory
znaczone pismem linearnym B. Minęło od tego odkrycia lat przeszło 40 - i oto w r. 1963
dwoje greckich archeologów, Nikolaos Platon i Eva Touloupa, dokonało nowych znalezisk na
terenie dawnej Kadmei, może jeszcze sensacyjniejszych. Znowu w sercu dzisiejszego miasta,
w trakcie kopania fundamentów pod nowy dom u zbiegu ulic Pindara i Antygony (bo ulice
Teb współczesnych szczycą się nazwami od najsławniejszych osób w historii Beocji, poczy-
nając od czasów mitycznych!) natrafiono na pozostałości prastarych budowli. Prace przy za-
kładaniu fundamentów przerwano natychmiast, przystępując do szerszych wykopalisk; były
one jednak niezmiernie trudne, sąsiednie bowiem budynki groziły zawaleniem i trzeba je było
podpierać całym lasem belek. Ale żmudny wysiłek bardzo się opłacił: okazało się wkrótce, że
owe prastare budowle to resztki drugiego pałacu na Kadmei; został on wzniesiony wnet po
strawieniu przez pożar pałacu pierwszego - tego, który odkrył Keramopoulos. Rzecz cieka-
wa, również i drugi pałac podzielił los swego poprzedniego, stając się pastwą ognia; świadczą
o tym liczne ślady, przede wszystkim zaś gruba warstwa popiołu. Jednakże właśnie ten popiół
ocalił kosztowności, które w czasie pożaru spadły z górnego piętra i przysypane gruzem
przeleżały wieki. Dzięki temu w ruinach jednego z pokojów znaleziono dziesiątki cylindrycz-
nych pieczęci z lapis-lazuli i agatu, a także wiele drobnych ozdób ze złota, pasty szklanej,
kości słoniowej, onyksu; niegdyś ozdoby te były częściami niewieściego naszyjnika. Histo-
rycznie jednak najbardziej interesują pieczęcie; prawie wszystkie są pochodzenia wschodnie-
go, i to babilońskiego. Zdaniem znawców należą do najpiękniejszych okazów tego rodzaju
(pieczęci z Babilonii znamy tysiące!), a tak bogaty zbiór nie został dotychczas nigdy znale-
ziony w jednym miejscu, nawet w samej Mezopotamii. Jak wszystkie pieczęcie babilońskie,
również i te mają napisy klinowe i typowe ornamenty. Niektóre dadzą się datować bardzo
11
Astour, jw., s. 113-120.
79
dokładnie, żadna zaś nie jest pózniejsza od roku około 1300 p.n.e.; fakt ten, w połączeniu z
innymi wskazówkami, pozwala przypuszczać z dużą pewnością, że pożar drugiego pałacu na
Kadmei przypada gdzieś na rok 1270; pierwszy natomiast musiał spłonąć o jakieś trzydzieści
lat wcześniej.
Jakimi drogami dostał się ten zbiór pieczęci ze Wschodu na tebański zamek? Hipotez
można wysuwać wiele. Najbliższy jednak prawdy wydaje się pogląd, że jest to dowód utrzy-
mywania stosunków handlowych nie tyle z samą Babilonią, co z miastami Syrii, które ze swej
strony miały dawne i żywe kontakty zarówno kupieckie, jak też kulturalne z bogatą Mezopo-
tamią. W każdym zaś razie można by powiedzieć obrazowo, że owe pieczęcie są - tak samo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]