[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Po tych słowach w ogrodzie na moment zapadła cisza. Przerwał ją okrzyk
Becky, która jako pierwsza pojęła ich sens.
- Czy to znaczy, że...? Lew? Jo?
Lewis uśmiechnął się i usiadł na trzcinowym fotelu obok szwagra.
- Tak - przyznał. - Jako najszczęśliwszy człowiek pod słońcem mówię, że
to prawda.
- Co takiego? - Alistair zeskoczył z huśtawki i podbiegł do nich. Teraz
pytająco popatrzył na dorosłych.
- Bierzemy ślub - odrzekła cicho Jo. Jej oczy lśniły szczęściem.
- To dobrze - stwierdził chłopiec.
- Słyszałaś, Francesco? - Rebecca spojrzała na córkę, która siedząc na
trawie, bawiła się lalką Barbie. - Wujek Lew i Jo biorą ślub.
- Wiedziałam, że tak będzie - spokojnie oświadczyła Francesca. - Nawet
narysowałam ich, jak biorą ten ślub.
Jo także usiadła, uniosła twarz do słońca i zamknęła oczy. Ona również
wiedziała. Wiedziała, że Lewis jest mężczyzną, z którym pragnie spędzić resztę
życia. Zrozumiała to wtedy, gdy ich spojrzenia po raz pierwszy się spotkały. I
przypomniała sobie o tym w tych niezwykłych, intymnych chwilach, gdy w
środku nocy oboje troskliwie doglądali dzieci.
- 134 -
S
R
- To był cudowny dzień, pani Gregson.
- Tak, panie Gregson.
Stali na balkonie hotelowego pokoju. Lewis objął ją i przytulił. Delikatny
powiew bryzy lekko marszczył spokojne wody rozciągającego się przed nimi
szkockiego jeziora, a zarys odległych gór roztapiał się w wieczornej mgle.
- Zawsze będę pamiętał tę chwilę, kiedy zobaczyłem, jak idziesz główną
nawą w moją stronę. Po prostu zaparło mi dech.
- A wtedy Francesca wyjrzała zza mojej sukni i pisnęła: Cześć, wujku
Lew, ja też tutaj jestem".
Oboje parsknęli śmiechem, a potem długo stali w milczeniu, obserwując
grę światła i cienia, gdy zapadający zmrok coraz bardziej spowijał krajobraz
swoim miękkim płaszczem.
- Kocham cię, Jo - szepnął Lewis, całując jej włosy.
- Ja też cię kocham. - Odwróciła się i zarzuciła mu ręce na szyję, on zaś
przygarnął ją do siebie i wargami odnalazł jej usta.
Długi gorący pocałunek był obietnicą tego, co miało stać się ich udziałem.
Pobudzał uczucia, wzmagał pożądanie, wyostrzał zmysły i nadawał kształt
marzeniom. Aż w końcu Lewis zsunął z szyi ramiona Jo i pociągnął ją do
sypialni. Zamknął balkonowe drzwi i cały świat pozostał na zewnątrz.
- 135 -
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]