[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wciemnych ostêpach wycinali niewielkie pola, po-
lany. Zaorywali i obsiewali te tonsury leSne, zbierali plon,
zjadali, co polana wyda³a, i szli gdzie indziej, wypalaæ na-
stêpn¹, bo ta siê wyja³owi³a. £atwiej im by³o zak³adaæ
osiedla przy mokrad³ach, jako ¿e w naszych stronach
drzewa w wodzie nie rosn¹, czyli bór nie zas³ania najez-
dnika, ³upie¿cy. Przez puszczê wêdrowa³y ludy nieliczne,
ubogie, gnane klimatem, lub pchane presj¹ liczniejszych,
lepiej uzbrojonych lub silniejszych szczepów. Wêdrówki
przeczesywa³y kniejê, bitwy by³y leSne lub bagienne. Im
wiêcej polan, tym bardziej las siê objaSnia³. ObjaSnianie,
niemieckie Lichtung, po angielsku nazywa siê clearing,
co te¿ oznacza polanê. Ci, co tutaj najwiêcej lasów obja-
Snili i ju¿ siê st¹d ruszyæ nie dali, to Polanie. Przedtem,
przed ich przywêdrowaniem, lasy nale¿a³y do Gotów, Ala-
nów, Wandalów, Sarmatów, do Germañskich ur-plemion,
zsuwaj¹cych siê na Zachód i Po³udnie, do Celtów walcz¹-
cych z Rzymianami, do Niemców, którzy Rzym podbili.
Las to dzieciñstwo historii, silva rerum, Z³oty Wiek dobra
i niewinnoSci. Raj. Jeszcze jak póxno u Szekspira las
166
Zau³ek pokory
rusza, oburzony, by ukaraæ sob¹ Makbeta za je¿¹ce w³os
na g³owie zbrodnie. Niem¹drze to wygl¹da³o w filmie Ku-
rosawy, gdzie ¿o³nierze nios¹ wlok¹ drzewa. To zgo³a
marksowska, czyli trywialna, to znaczy materialistyczna
eksplikacja. Mit polega na tym, ¿e las jest czu³y, i natural-
nie moralny. Takie jest bowiem dzieciñstwo, ka¿de dziec-
ko, jeSli siê go póki siê go nie skrzywdzi. M³ody Bóg
m³odego Stworzenia stworzy³ m³odego Adama, którego
trudno sobie wyobraziæ inaczej ni¿ jako dziecko. Aby mia-
³o z kim siê bawiæ, Stwórca stworzy³ Ewê. Gdy nacieszyli
siê Rajem i doroSli, postanowili nacieszyæ siê sob¹, i sie-
bie spenetrowali. Zamek i klucz, powiedzia³ im W¹¿, we-
dle wcale m¹drego tego mitu, choæ myl¹cego nas do dzi-
siaj. Ewa zasz³a w ci¹¿ê, ona i jej m¹¿ stali siê Z³em.
Stwórca nie chcia³ Z³a w Raju, zrzuci³ wiêc kochanków
w padó³, który sta³ siê królestwem Z³a.
Co w tej historii zaskakuje, to praobecnoSæ wê¿a. Chyba
¿e, nie czekaj¹c na Adama i Ewê, wszystkie rajskie
zwierzêta, g³odne roSliny i Slepe bakterie ju¿ siê z¿era³y,
czyli ¿e ju¿ istnia³ ból, ju¿ przewa¿a³o cierpienie, ju¿ pa-
noszy³ siê strach, si³a by³a przemo¿niejsza od lekkoSci.
Wtedy, tak. Ale wtedy miejsce Raj nie by³oby Rajem,
chyba ¿e Rajem nazwiemy biologiczne Piek³o, w którym
nie ma refleksji nad Dobrem i Z³em, tylko wszyscy
wszystkich koniecznie i musowo chrupi¹, co okrutnym
i bolesnym jest procederem. Znalexæ siê w paszczy wê-
¿a, w ¿uchwach paj¹ka, w gardle krokodylim. W gadzie.
Byæ dla kogo innego, mniejszego lub s³abszego, gadem.
Samo drzewo jab³ko poznania nazywa siê w Biblii
167
£eb meduzy
poznaniem Dobra i Z³a: oba wiêc istotnie ju¿ wystêpo-
wa³y, tyle ¿e wiedzieli o nich tylko Twórcy, a nie stwo-
rzeni. Stworzeni dopiero mieli zacz¹æ siê zastanawiaæ,
co wyodrêbnia (wychowuje) cz³owieka, Kobietê i Mê¿-
czyznê, z ciemnego nurtu ku Swiat³oSci.
Choæ czy¿by? DiabelskoSæ nie pozosta³a w Raju, zawi-
niêta na pniu Drzewa, podaj¹ca kolejne jab³ka kolejnym
spó³kuj¹cym zwierzêtom, lwom, myszkom, innym wê-
¿om. DiabelskoSæ to doros³oSæ, Adam i Ewa stali siê do-
roSli, wiêc musieli wraz z Wê¿em opuSciæ Raj zaludnio-
ny niedoros³ymi stworzeniami. Czy doros³e, w pe³ni
doros³e s¹ s³onie? A ryby? A anio³y? CoS z doros³oSci
musia³o byæ w tych ostatnich mo¿e ich fizyczne podo-
bieñstwo do ludzi ¿e pok¹sa³ ich w¹¿ diamatu, i pospa-
da³y wraz z ludxmi w otch³añ ¿ycia seksualnego i ciem-
nego nieszczêScia, skoro za³o¿one jest, ¿e Raj jest jasny.
Dialektyka zak³ada, ¿e coS wywodzi siê z czegoS na tak,
jak i na nie. Z³o Swiadomej kopulacji, z³o po¿¹dania, z³o
rozkoszy z ciemnej kobiecej macicy wydaje niewielkie
dobro. Dzieci wykazuj¹ nam, ¿e nie jesteSmy tylko xli,
¿e nie jesteSmy xli, bo gdybySmy byli z³ymi, cieszyliby-
Smy siê z ich dzieci z³a. KochalibySmy je za okru-
cieñstwo. Z rozradowaniem patrzylibySmy, jak komuS
przegryzaj¹ gard³o.
Wiêc raczej nie. Naturalnym jêzykiem dzieci jest szcze-
biot, naturalnym odruchem zabawa, naturalnym strachem
lêk bicia. Mo¿e takie s¹ chytrze bySmy je chronili, by
nas wzrusza³y, by gatunek przetrwa³? Nie s¹dzê. Ryba nie
168
Zau³ek pokory
zna charakteru swoich dzieci, zamkniêtych pod b³on¹
przexroczyScie milcz¹cego jajka, a chroni sw¹ ikrê. Za-
zdrosny lew potrafi zjeSæ swe urocze maleñstwa. Nam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]