[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Właściwie nie on, tylko jego szef, Pierce Hutton.
- Przecie\ on mieszka w Pary\u! Co on mo\e o tym wiedzieć? - oburzył się
Carrera.
- No i jeszcze ten Walters, który zdefraudował pieniądze matki jednego z
pańskich pracowników i którego potem znaleziono w beczce po ropie na Hudson
River...
- Niech pan posłucha, ja nie mam \adnych beczek po ropie - przerwał mu
znów Carrera. - Po raz ostatni powtarzam, \e jestem teraz praworządnym
obywatelem.
- Niech będzie - zgodził się Cash. - A co pan wie o tym draniu, który pomógł
Stan - tonowi porwać brata Tippy?
- Za mało, \eby go wytropić - przyznał tamten. - Gdybym wiedział więcej...
- Przecie\ jest pan praworządnym obywatelem - przypomniał mu Cash.
- No tak - przyznał Carrera, wydymając wargi. - Ale mam wielu znajomych,
którzy nie są praworządnymi obywatelami, a za to sporo mi zawdzięczają.
- Nie uwierzyłabyś, o jakie przysługi on zwykle prosi - zwrócił się Cash do
Tippy z wesołym błyskiem w oczach.
Tippy spojrzała na swego gościa przenikliwie.
- Nie, nie chodzi o takie przysługi - mruknął Carrera, wzruszając ramionami. -
Lubię egzotyczne tkaniny. A prawdę mówiąc, jeszcze bardziej lubię zabytkowe
tkaniny.
Tippy patrzyła na niego takim wzrokiem, jakby nie była pewna, czy się nie
przesłyszała.
- On nie \artuje - powiedział Cash z szerokim uśmiechem. - Jego wzory
zdobyły międzynarodową sławę. Kiedyś chyba znaleziono ciało zawinięte w...?
- Na pewno nie było to \adne moje dzieło - rzekł Carrera z urazą. - Nie
marnowałbym ich na byle śmiecia.
Cash i Tippy wybuchnęli śmiechem.
- Pójdę ju\ - oświadczył olbrzym.
- Chciałem tylko zobaczyć, jak to naprawdę wygląda - Wyzdrowieje pani -
zwrócił się do Tippy, wskazując na swój policzek przecięty dwiema białymi bliznami.
- To były cięcia a\ do kości, dlatego zostały po nich ślady. U pani nie zostaną.
- Dziękuję - odrzekła. Carrefa wzruszył ramionami.
- Będę szukał tego szczura. On się nazywa Barkley. Ted Barkley. Jest
mechanikiem. Prawdziwym mechanikiem - podkreślił. - Umie naprawić wszystko i
dlatego go zatrudniłem. Ma rodzinę gdzieś w południowym Teksasie, więc jeśli pan ją
zabierze do siebie, radzę mieć oczy szeroko otwarte.
- Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o tej rodzinie - stwierdził Cash.
- Tak myślałem. - Carrera wyciągnął z kieszeni zło\oną kartkę papieru. - To te
same informacje, które przekazałem prokuratorowi. Ten facet umie się posługiwać
bronią, więc radzę uwa\ać. Dla pieniędzy zrobi wszystko, ale to naprawdę wszystko.
Stanton nie nale\y do bogatych, ale ten młody Montes był mocno umoczony w pranie
pieniędzy i ma od kogo po\yczyć większą sumę. A zale\y mu na tym, \eby pani nie
była świadkiem na rozprawie. Jeśli będzie mógł panią zabić, zrobi to.
Tippy głośno wciągnęła oddech.
- Nie martw się - stwierdził Cash spokojnie. - Najpierw będzie miał ze mną do
czynienia.
Carrera zmierzył go badawczym spojrzeniem.
- Gdyby pan potrzebował pomocy, proszę do mnie zadzwonić.
- Nie mam ze sobą ani kawałka egzotycznej tkaniny.
Olbrzym roześmiał się i z rozmachem klepnął go w ramię.
- Nic nie szkodzi.
- Dziękuję - powiedziała Tippy. Mrugnął do niej i wyszedł.
- Czy on naprawdę jest teraz taki praworządny? - zapytała Casha, gdy gość
zniknÄ…Å‚ za drzwiami.
- Naprawdę. Wiem o nim coś, czego nie mogę ci powtórzyć, ale mogę
zagwarantować, \e nie ma teraz nic wspólnego z przestępczością. - Popatrzył ze
smutkiem na jej poranioną twarz. - Obiecuję, \e ju\ nikt cię więcej nie skrzywdzi.
Tippy wiedziała, \e za tą obietnicą kryją się tylko wyrzuty sumienia i
współczucie. To nie mogło być trwałe. Uśmiechnęła się i nic nie odpowiedziała.
ROZDZIAA DZIESITY
Lekarze bacznie obserwowali płuca Tippy, dopóki nie nabrali przekonania, \e
rekonwalescencja postępuje właściwym trybem. Ona zaś przez cały czas przyjmowała
antybiotyki i unikała widoku własnej twarzy w lusterku. Wyglądała jak bohaterka
horroru klasy B; na całe szczęście, nie musiała pokazywać się publicznie.
Niepokoił ją trzeci porywacz, który wcią\ pozostawał na wolności, a tak\e
myśl, \e Stanton lub jego kuzyn mogli zlecić jej zabicie płatnemu mordercy.
- Czy myślisz, \e Carrera miał rację? - zapytała pewnego wieczoru Casha,
który od czasu wizyty Carrery był dziwnie milczący. - śe ten kuzyn Stantona będzie
chciał mnie zlikwidować?
- Wszystko mo\liwe - odrzekł. - Ale będziesz w Jacobsville.
- Płatny morderca mo\e dopaść ofiarę wszędzie.
Cash zmarszczył brwi.
- Jacobsville ma niecałe dwa tysiące mieszkańców. W zeszłym roku
przeje\d\ał tamtędy wiceprezydent i zatrzymał się na kilka dni, \eby odwiedzić
kuzyna - jednego z braci Hart. Jego ochrona próbowała się wtopić w tłum.
Tippy słuchała z zaciekawieniem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]