[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nadepnął mi pan na nogę! i nerwowy tupot. Reinhardt przytrzymał się barierki stołu
nakresowego. Z łoskotem po pokładzie potoczyła się jakaś butelka.
 Radionamiernik, pytam namiar?
 Nic nie miałem  powiedział operator.  Zupełnie nic. Albo  Oxfolt go zasłonił, albo to
fałszywy alarm.
W tym momencie potę\na eksplozja wstrząsnęła morzem. Jedno krótkie, głębokie tąpnięcie,
które mogło połamać zęby, a potem seria wibracji, która przepłynęła przez kil okrętu. Zwiatło
zamigotało.
 Dostali ich?! Jedną bombą?  zapytał ktoś w osłupieniu. Spojrzeli na akustyka, który
przyciskał słuchawki do głowy i patrzył nieobecnym wzrokiem gdzieś w przestrzeń. Reinhardt
otworzył usta, ale niepotrzebnie. Było ju\ słychać doskonale, tak\e bez słuchawek. Dzwięk, który
znał a\ za dobrze  wielorybie, przeciągłe zawodzenie konającego statku. Wiedział, \e zródłem
hałasu jest powietrze wypychane przez wodę z komór kadłuba, ale i tak ciarki zawsze chodziły
mu po plecach.
 Co to jest?!  usłyszał przera\ony głos Ewy.
 Zmierć statku  odpowiedział ktoś.  Zawsze tak krzyczą, kiedy toną.
Idący na dno  Oxfolt minął ich w odległości dwustu metrów. Słychać było, jak fragmenty
kadłuba szczękają i obijają się o siebie, potem skrzypienie i potrzaskiwanie pękających grodzi.
 Houdini...  szepnÄ…Å‚ ktoÅ›.  Himmerich...
 Ofiary są niezbędne dla zwycięstwa  oznajmił nagle Wiesmann gdzieś z dziobu.  Zresztą,
to byli tylko podludzie...
Gdzieś za mesą elektryków słychać szamotaninę, ktoś coś przewrócił, ktoś syknął zduszonym
głosem:
 Nie, kretynie... Zamknij się... Puść mnie! Nie! Spokój!  ale wszystko szeptem. Reinhardt
z trudem rozluznił szczęki i zobaczył zalaną zielonkawym światłem przyrządów mostka twarz
Starego. Bez wyrazu, ze zmru\onymi oczami. Kapitan patrzył na niego badawczo. Akustyk
trzymał się kurczowo za barierkę, a chude kostki jego dłoni były zupełnie białe.
 Głębokość peryskopowa!  krzyknął Reinhardt.  Zwrot! Kurs w rejon katastrofy!
 Nie!  huknął Stary.  Co pan sobie wyobra\a! Był alarm lotniczy!
 Tam mogą być rozbitkowie.
 Samolot mo\e wrócić!
 Nie słyszałem \adnego samolotu  powiedział Reinhardt, patrząc kapitanowi prosto w oczy. 
Nie było te\ namiaru.
 Powiedziałem: nie!
 Proszę zostać pod wodą  odezwał się sucho Wiesmann.  Wiem, \e uwa\a nas pan za
pasa\erów, ale zapewniam, \e pański kapitan wyprowadzi pana z błędu. Wiem, jak to jest
z marynarzami. Chciałby pan powiedzieć, \e na morzu mam siedzieć w kajucie, a pan dowiezie
mnie na miejsce, i \e tutaj dowodzi kapitan albo pan w jego imieniu. Myli siÄ™ pan. Tu chodzi o
ostateczne zwycięstwo. Te romantyczne bzdury o morskim obyczaju nie mają zastosowania.
Zbli\ył twarz do twarzy Reinhardta i wlepił w niego bladoniebieski, obłąkany wzrok.
Pierwszy patrzył spokojnie, a nawet pogodnie, i raptem zaczął się uśmiechać. Lekko i niewinnie,
ale za to coraz szerzej.
Sternik nieraz odwiedzał w towarzystwie Reinhardta rozmaite knajpy od Marsylii po Gdańsk i
doskonale wiedział, co to znaczy. Chwycił oficera za ramię i unieruchomił mu rękę.
 Panie pierwszy, pan usiądzie  powiedział, odgradzając go od Wiesmanna.
 Nie wynurzy się pan  oznajmił Wiesmann.  Natomiast wyznaczy pan kurs do tego miejsca.
 Podał mu kartkę z zakodowanymi współrzędnymi, które mo\na znalezć tylko na mapach
Dowództwa Okrętów Podwodnych.
* * *
 Po pierwsze, była tylko jedna eksplozja  mówił Reinhardt, niemal nie otwierając ust. Oparty
o mapy na stole nakresowym uwa\nie przesuwał liniał.  Nie było serii bomb, tylko pojedyncza
eksplozja, po której dziesięciotysięcznik zatonął w ciągu pięciu minut.
 Statek idący pod szwedzką banderą  powiedział Drugi, gryząc jabłko.
 Mniejsza o banderę. Stary okrzyknął alarm i natychmiast poszliśmy pod wodę. A  Oxfolt
milczał. Przecie\ tam była cała wystawa techniki przeciwlotniczej. Daleki horyzont obserwacji, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl