[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dzieci strasznie kocha, wychowuje je jak może, drży, żeby im się nie stało coś złego, żeby były
zdrowe, dobrze odżywione... i wszystko... Idzie sobie spokojnie z tymi dziećmi na śniadanie... a ty
wypadasz z wielkim wrzaskiem, przezywasz jÄ…, krzyczysz, dzieci rozganiasz!... Ona siÄ™ strasznie
ciebie boi. Przecież nie potrafi się obronić. Nie ma ostrych kłów ani pazurów. Może tylko uciekać
ze swoimi dziećmi.
Przecież uciekła.
Tak! Uciekła. Aleś ty popędził za jedną córką i tej córki teraz nie ma. Co się z nią stało? Gdzie
jest? No, powiedz!
Dobrze! Odpowiem ci na wszystko i Panu Wróblowi też! Ale nie chcę się głupio szarpać, bo nie
mam ochoty kłócić się z wami. Na końcu przyznacie mi słuszność!
Norek mówi spokojnie, ale widać, że jest podniecony, bo ogon mu drga.
Nie.tylko ja służę ludziom, ale służył już mój dziadek i moje wszystkie pra-pra-pra-pradziadki.
Człowiek uznał, że jesteśmy warci, by być jego przyjaciółmi i pomocnikami. Pracujemy więc dla
ludzi z dobrej woli i za darmo chleba nie jemy. Na to nasz psi honor nie pozwala. Moim
obowiązkiem jest pilnować mienia człowieka i strzec jego pracy. Nic mnie nie obchodzą okruszyny,
które wam moja pani sypie w zimie. To jej sprawa. I nic
133
nie mam przeciwko wdowie Szaraczkowej i jej dzieciom. Niech sobie żyją szczęśliwie...
O! A napadasz...
Cicho, Lela! woła Rudzia. Nie przerywaj mu!
Moja pani pracuje w ogrodzie. Kopie, grabi, sieje. To jest jej praca i ona chce mieć z tej pracy
pożytek. Potem powiada do mnie: Norek, pilnuj grządek!", i spokojnie odchodzi, bo wie, że
wszystko będzie w porządku. Więc co? Ja mam spokojnie patrzyć na to, jak czereda wróbli spada
na grządki, jak je rozgrzebuje, jak wyjada nasiona, jak niszczy pracę mojej pani? Ja mam leżeć w
budzie i uśmiechać się, kiedy widzę, że cała zajęcza rodzina ogryza młodą sałatkę. Tę sałatkę, którą
właśnie moja pani wczoraj wyplewiła i cieszyła się, że ładnie rośnie? A cóż by ze mnie był za pies?
Przecież jestem stróżem tego gospodarstwa i moi państwo mają do mnie zaufanie!
Rudziu! wyrywa się Lela. Pozwól mi spytać Norka o coś.
I ja też spytam! I ja!1 podskakuje Pan Wróbel.
Najpierw Lela.
Słuchaj, ty! ćwierka Lela groznie. Pilnowanie pilnowaniem. A czy do twoich obowiązków
należy gonienie po lesie biednych, małych zajączków?
Albo wyrywanie mi piór z ogona? Norek trochę się zmieszał:
No... nie... właściwie... nie.
134
A widzisz? Widzisz! ćwierka Lela równocześnie z Panem Wróblem.
Ale Norek już podnosi głowę:
Tak. To nie jest moim obowiązkiem. Ale mam na to usprawiedliwienie. Mówiłem wam, że mój
pra-pra-pra-pradziadek służył już ludziom. Ale pra-pra-pra-pradziadek jego był jeszcze psem
dzikim. I należał do zwierząt drapieżnych. A powiedzcie mi teraz, co by zrobiło zwierzę drapieżne,
gdyby pod pyskiem miało ptaka albo zająca? No, co?... Aha! Milczycie! Dobrze wiecie, że pra-pra-
pra-pradziadek mojego pra-pra-pra-pradziadka zadusiłby na śmierć Pana Wróbla, a nie poprzestał
na ogonie! I schrupałby smacznie córkę wdowy Szaraczkowej, a nie tak jak ja, wygnał daleko. Więc
jeżeli czasem zrobię coś więcej, niż należy do moich obowiązków, nie możecie mi tego mieć za
złe... Taka jest moja natura!
Jeszcze jedno pytanie występuje Pan Wróbel.
No?
A czy to jest sprawiedliwe, żeby mnie i pani Szaraczkowej nie wolno było pożywić się w
ogrodzie, na grządkach twojej pani? Przecież nie zjemy jej wszystkiego. Przecież ona ma dosyć.
To już nie moja sprawa! Niech Rudzia sądzi!
Rudzia namyśla się chwilę. Być sędzią to nie tak łatwo, jak by się zdawało. Trzeba ostrożnie
mówić, żeby mówić mądrze.
Rudzia mówi z namysłem:
135
Gdy byłam wiewiórką, gromadziłam zapasy na zimę. Czasem miałam tak dużo, że mogłam się
nawet podzielić z inną wiewiórką, słabą, chorą czy starą. Z taką, która nie miała tyle zapasów, co ja.
Ale dzieliłam się z nią z własnej woli i byłam z tego zadowolona. Myślę jednak, że gdyby taka
wiewiórka zakradła się do mojej spiżarni i wzięła bez pytania orzechy, które pracowicie zbierałam,
byłabym strasznie zła i odebrałabym jej wszystko, bo to jest moja własność zdobyta pracą. I nikt do
tego nie ma prawa, tylko ja. A jest jeszcze gorzej, jeżeli ty, Panie Wróblu, nie tylko zabierasz ludzką
pracę, ale ją niszczysz. Bo zjesz trzy nasiona, a trzy inne wygrzebiesz i wyschną na słońcu i nic z
nich nie będzie.
No to dlaczego nie sypiÄ… nam okruszyn?
Sypali wam w zimie. Wtedy, gdy trudno było znalezć pożywienie. Wtedy bylibyście zginęli z
głodu. Ale teraz? Dlaczego chcecie przychodzić do gotowego? Czy w lesie jest mało żuczków,
gąsienic, rozmaitych muszek? A choćby i nasion chwastów? Jeżelibyś był porządnym wróblem, to-
byś wiedział, że za tę pomoc w zimie powinieneś się odwdzięczyć teraz pracą.
A to jak?
Mógłbyś zbierać gąsienice z kapusty albo robaczki z tej jabłoni, żeby nie niszczyły zawiązków
jabłek. Wieś.z?
Pan Wróbel się nastroszył:
Wczoraj byłaś dla mnie lepsza ćwierka.
136
Skrzydło mi zawinęłaś. Wzięłaś mnie pod opiekę. A dzisiaj...
Dzisiaj tak samo jak wczoraj opiekuję się tobą, bo jesteś chory. A to co mówię, jest prawdą, taką
samÄ… dzisiaj jak i wczoraj.
Widzisz! uśmiecha się drwiąco Norek.
Nie ciesz się, nie! grozi mu Rudzia. Bo i z tobą też sobie pogadam.
Norek macha ogonem. Wcale ta Rudzia tak groznie nie wyglÄ…da. Ale za to jest mÄ…dra! Ho,
ho! Rudzia teraz zwraca siÄ™ do Leli:
Powiedz pani Szaraczkowej to wszystko, co mówiłam tutaj Panu Wróblowi. %7łal mi jej bardzo,
że dziecko straciła. To jest największe nieszczęście, jakie tylko może być. I ona biedna nie jest tak
bardzo winna, bo poszła na tę sałatę z miłości dla dzieci. Ale powtórz jej to, co ci teraz powiem:
mnie się zdaje, że w lesie jest dosyć dobrego pożywienia dla małych zajączków. I że nie powinno
się dogadzać dzieciom bez potrzeby, a z cudzą szkodą...
Norek triumfuje. Zadarł nos do góry, ogonem macha radośnie.
Rudzia sądzi dobrze, Rudzia jest bardzo mądra, Rudzia zaraz powie, że postępowanie Norka jest
słuszne.
Tak sobie myśli Norek.
Ale się trochę myli, bo właśnie Rudzia zwraca się do niego:
A ty się nie ciesz! Bo ty też nie jesteś bez winy! Bardzo to ładnie, że tak dobrze spełniałeś
137
swoje obowiązki. Ale co za dobrze, to już nie jest dobrze, tylko zle. Czy ci kto kazał gonić za
wróblami i zającami? Sam mówiłeś, że twoja pani ci przykazała: ,,Pilnuj grządek". Aadnie się
wymawiasz, że twój pradziadek...
Pra-pra-pra-pradziadek mojego pra-pra-pra--pradziadka poprawia Rudzie Norek.
No dobrze. Więc ten twój jakiś tam był dzikim zwierzem i w dodatku drapieżnym. I że taka jest
twoja natura. Najłatwiej sobie tak powiedzieć. Można w ten sposób wytłumaczyć najgorsze rzeczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]