[ Pobierz całość w formacie PDF ]

interesującym, sądząc z okazywanej jej obojętności.
- Hej, Caine! Kiedy znowu przyprowadzisz Sherry
Carson? - czternastoletni piegowaty chłopak musiał to
wiedzieć.
- Rzuciła mnie - Caine odpowiedział wesoło. - Przykro
mi, stary, będziesz musiał obejrzeć ją w telewizji.
- Okropnie grała w golfa, ale co za figura!
Julia uśmiechnęła się dzielnie. Tak, Sherry była bardziej
intrygująca niż ona.
- Gotowa, kochanie? - wybierał dla niej kije.
- Jak najbardziej - dobrze, że nie brał z nimi chłopaka. Już
się nasłuchała o wdziękach  Chmurki" z 42 kanału.
- Sherry Carson wywołała tu niezłe poruszenie -
powiedziała od niechcenia.
- Podniosła wszystkim ciśnienie, nosząc najkrótszą
spódniczkę, jaka była w magazynie - roześmiał się Caine. -
Pewnie 42 kanał odnotował znaczny wzrost oglądalności od
tamtej pory.
- Mogę sobie wyobrazić - wymruczała. Bolało, kiedy
słyszała jak mówi, nawet żartobliwie, o innej kobiecie, ale nie
była pierwsza w jego życiu. Nie jest rozsądnie martwić się
przeszłością. Nie zachwyci nikogo jak Sherry, ale może być
przynajmniej dobrym kompanem. Skoncentrowała się na
nauce gry w golfa.
- Masz dobre uderzenie - powiedział Caine, kiedy
rozegrali kilka dołków. - Trochę wprawy i możesz być
naprawdę dobrym graczem. Spojrzał na zegarek. - Już prawie
piÄ…ta!
- Twoje lekcje trwajÄ… zwykle kilka minut na trawie, a
potem długo w barze? - zapytała Julia żartobliwie.
- Właśnie - uśmiechnął się zakłopotany. - Ale ty
rzeczywiście chciałaś się nauczyć. - Ani razu nie zatrzepotałaś
rzęsami i nie zapytałaś:  och, dlaczego piłki są białe, a nie
kolorowe?", ani nie chciałaś siedzieć na moich kolanach i
jezdzić  tym śmiesznym wózeczkiem".
- Oczekiwałeś tego? - zapytała poruszona.
- Mhm... I myślałem, że kiedy obejmę cię ramionami,
żeby zademonstrować uderzenie, zamienisz się w galaretę i
skończymy turlając się po trawie.
- Och! - przez chwilę była zbyt zła, żeby zauważyć, że
żartował. W końcu dostrzegła błysk wesołości w jego
bursztynowych oczach.
- Lepiej dokonaj strategicznego odwrotu, Saxon. Zanim
cię obiję tym oto kijkiem - natarła na niego. Pokrzykując,
ścigała go aż do budynku klubowego. Przyciągnęli sporo
spojrzeń ze strony dostojniejszych graczy.
Oboje byli roześmiani i zdyszani, kiedy Caine rozbroił ją
bez trudu przed męską szatnią. Położył ręce na jej ramionach.
%7łartobliwa uwaga, którą miał wygłosić zamarła na jego
ustach, kiedy patrzył na jej uniesioną zarumienioną
twarzyczkÄ™.
- Serio, myślę, że możesz być dobrym graczem -
powiedział spokojnie. - Przyjdziemy tu jeszcze?
Była pewna, że nie powiedział tego Sherry, ani żadnej
innej. Zbyt poważnie traktował sport, by go mieszać z
kobietami.
- Chętnie - była zachwycona. - Teraz kolej na lekcję
tenisa.
- Muszę być o szóstej w restauracji. Nasz kierownik
zachorował, muszę go zastąpić. Może jutro?
- Nie mogę. Przygotowujemy przyjęcie - westchnęła z
żalem.
- A może rano? Nie mogłabyś się wyrwać na godzinę czy
dwie?
- Och, czemu nie? ObejdÄ… siÄ™ beze mnie przez jakiÅ› czas.
- Zwietnie! WpadnÄ™ po ciebie o dziewiÄ…tej. Przyjedziemy
tutaj. Mają piękne korty z drugiej strony.
- Ubierz się na biało - ostrzegła. - Muszę uprać swoje
spodenki.
- Nie masz takiej sukienki ze śmiesznymi marszczonymi
majteczkami? - położył dłonie na jej biodrach. Wymknęła się.
- Biedny Caine - szydziła. - Rozczarowałam cię! %7ładnych
różowych hipopotamów dzisiaj i żadnych marszczonych
majtek jutro.
Przechylała lekko głowę, a jej oczy były pełne wesołości.
Poczuł jak w szokująco szybkim tempie, narasta w nim
pożądanie. Była śliczna, pragnął jej całej, jej słodkiego ciała,
śmiechu i miłości. Ruszył w jej kierunku.
- Caine, spójrz! - - zatrzymała go nagle. Podążył za jej
wzrokiem. Raczej okazała dama w kwiecie wieku wchodziła
do klubu ubrana w... spódnicę w różowe hipopotamy.
Wymienili konspiracyjne uśmiechy i wyszli z budynku,
trzymając się za ręce.
Caine przybył następnego ranka ubrany w białe spodenki,
bluzÄ™ i trampki.
- Czuję się jak chodząca reklama pasty do zębów - jęknął,
kiedy Julia otworzyła drzwi.
- Gdyby trener Noll mógł mnie zobaczyć, pękłby ze
śmiechu.
- Każdy sport ma własny styl i kolor - powiedziała z
uśmiechem.
- Jeśli już o tym mowa, to mam coś dla ciebie - wepchnął
jej w ręce pudełko. Zdjęła przykrywkę. W środku znajdowała
się biała sukienka ze skromnym kołnierzykiem, krótką
spódniczką i marszczonymi majteczkami. Spod tego
wystawała błękitna spódniczka w jasnożółte wieloryby.
- Nie było hipopotamów w twoim rozmiarze - oznajmił z
komicznym rozczarowaniem.
- Ale wieloryby też są niezłe.
- Ale skąd... - wpatrywała się to w niego, to w zawartość
pudełka.
- Zamówiłem to wczoraj. Odgadywałem rozmiar, na
pewno trafnie - ogarnął ją wzrokiem. - W końcu jestem dobrze
poinformowany - dodał ze zdecydowanie szelmowskim
uśmiechem, który rozszerzył się jeszcze na widok jej
rumieńca.
- Caine, ja... nie mogę tego przyjąć. Te ubrania są bardzo
kosztowne i...
- A gdyby były tanie?
- Nie... nie chciałam... to znaczy... - przerwała i
zaczerpnęła tchu. - Nie wypada przyjmować osobistych
podarunków od mężczyzny - powiedziała układnie.
Roześmiał się. Bawiło go jej zażenowanie.
- Dlaczego to nie wypada?
- Cóż, bo... bo...
- Dlaczego wypada, żebyś leżała nago w moich
ramionach, a nic przystoi, żebyś ode mnie przyjęła sportowe
ubranie? - dopytywał się z zainteresowaniem.
- Czy mógłbyś się zamknąć? Liwi i Randi są obok w
pokoju!
- Przyrzekam, że nie powiem już ani słowa, jeśli założysz
tÄ™ sukienkÄ™.
- To szantaż!
- Hm... i jaki skuteczny.
Pięć minut pózniej Julia była przebrana.
- Wyglądasz ślicznie - zachwycił się - i seksownie.
Wziął ją w ramiona, a jego dłoń nieomylnie powędrowała
do fantazyjnych majteczek.
- Jawisz mi siÄ™ na korcie, jak...
- Ty mi też - odsunęła się szybko. - Nauczę cię grać, a
potem będę wygrywać mecz po meczu.
- To siÄ™ nigdy nie zdarzy. Jestem od ciebie silniejszy. Jak
tylko udzielisz mi kilku wskazówek, nie będziesz miała szans.
- Nie uprzedziłaś mnie, że aspirujesz do mistrzowskiej
formy - dyszał Caine, gdy po raz kolejny nie odebrał piłki.
Szybko pojął podstawy, ale tygodni potrzebował, by
wygrać z Julią. Obserwował ją z poczuciem dumy: była
szybka, wdzięczna i silna. Pomyślał, że mecze z nią będą mu
sprawiały przyjemność, nawet jeśli ma przegrywać cały czas.
Będą też grali w golfa...
Te rozważania przerwało pojawienie się klubowego
trenera, przystojnego blondyna z najbardziej uzębionym
uśmiechem, jaki Caine kiedykolwiek widział. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl