[ Pobierz całość w formacie PDF ]
samotna wędrówka po dżungli, jako że w opinii dziadka jheregi miejskie zupeł-
72
nie się do roli familiarów nie nadają (nie wyjaśnił dlaczego). Dziadek poza tym
powiedział mi, co mam ze sobą wziąć, ale tylko w ogólnych zarysach ostrzegł,
czego unikać. Na pytanie o szczegóły odparł, że mi ich nie poda, gdyż ich nie zna.
Przestraszyło mnie to, więc spytałem:
Jesteś pewien, że to jest bezpieczne, noish-pa?
Oczywiście, że nie jest. Przecież właśnie ci powiedziałem, co może ci gro-
zić. Chcesz zrezygnować?
Nooo nie. Chyba jednak zaryzykujÄ™.
Spędziłem potem wiele godzin na studiowaniu informacji o wszystkim, co
żyje w lasach na zachód od miasta. Tak na wszelki wypadek. Sądzę, że dziadek
wiedział, że to robię, a nawet że chciał, bym tak postąpił, i dlatego w ten spo-
sób sformułował swe ostrzeżenia. W rezultacie dowiedziałem się wiele, a jedną
zasadę zapamiętałem na zawsze: należy dokładnie poznać wszystko, co może cię
skrzywdzić.
Pózniej wielokrotnie uratowało mi to życie.
* * *
Zaraz, moment! powiedziałem, gdy Sethra skończyła. Właściwie
dlaczego mam się wybrać na Zcieżki Umarłych?
* * *
Każdy pamięta uczucie towarzyszące pierwszemu przypięciu rapiera i wyjściu
na miasto. Jeszcze niezwyczajny dodatkowego ciężaru obijającego się o nogę, co
i raz odruchowo sprawdzał dotykiem dłoni, czy broń rzeczywiście jest na miej-
scu. . . Jeżeli ktoś tego nie doświadczył, nigdy nie zrozumie, nie słyszał bowiem
tego cichutkiego szeptu gdzieś w tyle głowy: Teraz jestem ważny, teraz muszą się
ze mną liczyć.
Podobnie rzecz się ma, gdy pierwszy raz wsunie się nóż za cholewę buta lub
przypnie pochwę z innym do przedramienia i zasłoni ją rękawem. Nagle czuje się,
że ma się władzę, władzę życia i śmierci, a nie każdy zdaje sobie z tego sprawę,
patrzÄ…c na ciebie. . .
73
I tak właśnie powinno być, bo nikt, kto nosi ukrytą broń, nie chce się z tym
zdradzić przed nikim. Ulega natomiast zmianie sposób, w jaki spogląda się na
życie. Zwłaszcza jeśli jest się szesnastoletnim człowiekiem w mieście Dragaerian.
Jest to wspaniałe uczucie.
Dlaczego zacząłem nosić ukrytą broń? Ano dlatego, że poradził mi tak ktoś,
do kogo miałem zaufanie. Osoba ta powiedziała mi, że jeśli naprawdę pragnę
pracować dla organizacji, to zdrowiej będzie dla mnie, jeżeli będę miał przy sobie
rozmaite niespodzianki.
A właśnie nająłem się do pracy. Co prawda nie do końca zostało sprecyzo-
wane, na czym moje nowe zajęcie ma polegać. Jasne było tylko, że od czasu do
czasu będzie wymagało użycia przemocy i że zaczynam tego dnia. Jako człowiek,
byłem niższy i słabszy niż Dragaerianin, ale starcia nie obawiałem się, wiedząc
z doświadczenia, że mogę ich skrzywdzić. Albo i zabić. Robiłem to już.
Natomiast po raz pierwszy ktoś miał mi za to płacić i nie miałem absolutnie
nic przeciwko temu. Doskonale pamiętam trasę z mieszkania do szewca, u którego
miałem poznać swego nowego partnera. Na piersiach niosłem świeżo wyklutego
jherega, który miał zostać moim familiarem. Opierał łeb o moją szyję, pazurkami
trzymał mnie za koszulę, a od czasu do czasu następowała wymiana poglądów,
naturalnie telepatycznie:
Mama?
Nie. Tata.
Mama!
Towarzyszyły temu uczucia ciepła i bezpieczeństwa, gdyż starałem się jak
mogłem oszczędzać mu, póki nie podrośnie, co gwałtowniejszych nastrojów.
Był to zwrotny dzień w moim życiu i nawet zdawałem sobie z tego sprawę.
Powietrze było świeże i pełne zapachów, przy boku miałem rapier, a na nogach
buty na tyle krótko noszone, że mogły wyglądać na nowe, a równocześnie na tyle
długo, by były wygodne. Pelerynę za to starą, ale w barwach Domu Jherega. Wiatr
jeszcze ją rozwiewał, bo miała niewielką zawartość stali. Targał też moje włosy
i było to dziwnie przyjemne. Ulice były ciche i spokojne jak zwykle wczesnym
popołudniem, a. . .
Z lewej dostrzegłem nienaturalnie wyglądający cień przy ścianie jednego z bu-
dynków. Zwolniłem kroku. Cień kiwnął na mnie.
Podszedłem bliżej i powiedziałem:
Witaj, Kiero.
74
* * *
Morrolan spojrzał na mnie z niejakim obrzydzeniem, co wychodziło mu na-
prawdę przekonująco, i zaproponował:
Spróbuj ty, może zrozumie.
Sethra kiwnęła głową i oznajmiła rzeczowo:
Morrolan ma kuzynkÄ™ imieniem. . .
Wiem, Aliera.
Właśnie. Ucierpiała w wybuchu, który zniszczył miasto Dragaerę, stolicę
Imperium.
Jak na razie rozumiem.
Zdołałam ją uratować.
I tu przestaję rozumieć. Morrolan powiedział, że ona nie żyje, tak?
No tak.
No właśnie.
Przyjrzała mi się z namysłem, bębniąc palcami po poręczy fotela.
Loiosh, rozumiesz z tego coś więcej niż ja? spytałem na wszelki wypa-
dek.
Rozumiem. Już wcześniej mi wyszło, że zadajesz się z parą wariatów.
Aha. A poza tym genialnym spostrzeżeniem?
Cisza.
Sethra w końcu przerwała milczenie:
Zmierć nie jest ani tak prosta, ani tak jednoznaczna, jak możesz sądzić.
Aliera jest martwa, ale jej dusza została zachowana. Co prawda od Bezkrólewia
uznawaliśmy ją za straconą, ale udało nam się ją odnalezć i z pomocą twoją, jak
też. . . innych wczoraj zdołaliśmy ją ostatecznie odzyskać.
Doskonale. To po co ta cała wycieczka za Bramę Zmierci?
Bo potrzebujemy żyjącej duszy, albo jeszcze lepiej żyjącego ciała. Ne-
kromantka może nam dostarczyć. . . nieważne jej głos ucichł, a na twarzy po-
jawił się wyraz konsternacji.
No właśnie powtórzyłem. Najpierw mówisz, że odzyskaliście jej
duszę, potem, że. . .
Dusza nie jest ani tak prosta, ani jasna, jak możesz sądzić przerwała mi
Sethra.
Pięknie! skomentowałem.
Nie byłem pewien, ale Chaz chyba się uśmiechnął.
Dobrze zaproponowałem. Zacznijmy inaczej. W jaki sposób skoń-
czyła w tej lasce?
75
To skomplikowane. W sumie umieścił ją tam Loraan. Znalazł ją zaraz po
Bezkrólewiu na jakimś polu. Teraz. . .
A skąd wiedziałaś, jak wygląda?
Popatrzyła na mnie z wyrzutem.
Potrafię posługiwać się elementarną wróżbą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]