[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ktoś jest w domu. Odesłałem czarnoksiężników, więc nie pilnowali wejścia. Zaczekaj
tutaj.
- Nie ma mowy, idę z tobą.
Chłopak tylko wywrócił lekko oczami i wstał. Otworzył drzwi i ich oczom ukazała się
Isabelle. Jessica wciągnęła głęboko powietrze na jej widok, ale chłopaka jakoś nie obszedł jej
wygląd. Jej twarz i ręce pokrywały okropne bąble, a na twarzy malowała się dzika furia.
Kiedy zobaczyła Jessikę, wyglądała na lekko zbitą z tropu, ale po chwili oprzytomniała.
- To twoja wina!  wrzasnęła wampirzyca.  To ty zabiłeś Craiga! To ty mnie
naznaczyłeś! To twoja wina, Lucyferze!
Jessica spojrzała na Aidana. Nie mogła uwierzyć, że w takiej sytuacji on stał spokojnie z
twarzą bez wyrazu. Kąciki jego ust lekko drgnęły.
- A ty!  wskazała palcem na śmiertelniczkę.  To przez ciebie Ian przestał się mną
interesować! A teraz zaczęłaś się zabawiać z Lucyferem!
Jess posłała jej wściekłe spojrzenie. Już miała wystarczająco wyrzutów sumienia, ale
oczywiście Iss musiała jej przypomnieć o aniele. Natomiast na twarzy Aidana pojawił się
grymas gniewu.
- Zwietnie wiesz, że oboje zasłużyliście na karę. I zostaw Jessikę w spokoju.
Wampirzyca uśmiechnęła się, szczerząc kły. Z przerażeniem Jessica stwierdziła, że
Isabelle jest szalona. Zwariowała przez żal po bracie.
- O nie. Skrzywdziłeś mnie, zabiłeś mi brata. Też zobaczysz jak to jest, kiedy osoba, którą
kochasz ginie przez ciebie.
W ułamku sekundy rzuciła się na Jessikę, jednak Aidan był szybszy. Zanim wampirzyca
ją dosięgła już leżała na podłodze, wijąc się. Zmiertelniczka odwróciła wzrok. Ten widok był
straszny. Na ciele Isabelle pojawiło się więcej bąbli, wywołanych przez ogień, który wysłał w
jej kierunku Lucyfer.
Teraz władca piekieł stał nad wampirzycą, a na jego twarzy nie malowały się żadne
uczucia. %7ładnego żalu, gniewu, po prostu chłodna obojętność. Wziął ciało Isabelle do rąk i
wypowiedział jakieś słowa, a kiedy Jessica się odwróciła ciała już nie było.
- Przepraszam, Jessiko& Przepraszam za to, co właśnie musiałaś oglądać. Nie chciałem,
żeby do tego doszło. Nie chciałem, żebyś jeszcze kiedykolwiek musiała oglądać coś takiego.
Wiem, że wszystko, co ostatnio było złe w twoim życiu, było przeze mnie.
Dziewczyna podeszła do niego i przytuliła go. Nie spodziewał się takiej reakcji, biorąc
pod uwagę to, co oboje przed chwilą widzieli.
- Może, ale wszystkie wspaniałe rzeczy, które mi się ostatnio przytrafiły również były
twoją zasługą.
Chłopak oparł delikatnie podbródek na jej włosach i przymknął oczy. Dlaczego nie mógł
być normalnym człowiekiem? Gdyby nim był, mógłby być z Jessiką do póznej starości, a
może nawet do śmierci. Ale nie& No cóż, mógł się tylko cieszyć tym co miał. A miał ją. I
kochała go. Wprawdzie nie do końca mógł zrozumieć jak ktoś tak prawy, współczujący i
życzliwy jak Jessica mógł pokochać kogoś takiego jak on. Lucyfera, przez którego stało się
tyle zła na świecie. Ale kochała go. A on kochał ją. I to było najważniejsze.
- A więc za dwa dni odchodzisz?  wyszeptała pytanie.
- Tak. Naprawdę żałuję, że tak pózno się poznaliśmy. Ale rozstanie i tak byłoby
nieuniknione.
- Wiem. Ja też żałuję. Na jutrzejszą noc będę musiała wrócić do domu. Matka nie pozwoli
mi trzeci dzień z rzędu nocować u przyjaciół  roześmiała się cicho na ostatnie słowa.
Ciekawe jak zareagowałaby jej matka, gdyby dowiedziała się, że jej córka była więziona
przez wampirów, uratowana przez Lucyfera, jej chłopaka i że zakochał się w niej anielski
żołnierz. Odpowiedz była prosta. Posłałaby ją do psychologa. Jessica uśmiechnęła się do
własnych myśli.
- Właściwie to wracam do piekła jutro o północy.
Dziewczyna spojrzała na niego. A więc mieli ponad dobę, żeby się sobą nacieszyć.
Zdecydowanie zbyt mało czasu. Ale co poradzić?
- A więc zostanę u ciebie jeszcze na jedną noc. Nieważne co powie matka.
Upadły anioł przytulił ją mocniej.
- Nie możesz zostać?
Aidan nie odpowiedział, tylko chwycił ją za rękę i oboje ponownie usiedli na łóżku.
Dopiero kiedy objął ją ramieniem, a ona położyła głowę na jego piersi, odezwał się.
- Chciałbym, nawet nie wiesz ile bym dał, żeby zostać. Ale to nie takie proste. Sam Bóg
zadecydował, że mogę pozostać na Ziemi jedynie dwa tygodnie. Gdybym odszedł choć
minutę pózniej albo wcale, nie wiesz nawet co by mnie spotkało& Prawdopodobnie
zniknąłbym na zawsze.
- To straszne  zawołała wstrząśnięta Jessica. Wiedziała jednak, że była to niewielka kara
za wszystko, czego Lucyfer się dopuścił. Nie powiedziała więc nic więcej. Siedzieli wtuleni
w siebie, mając nierealną nadzieję, że kolejny dzień, dzień ich rozstania nigdy nie nadejdzie.
Jessica nawet nie spostrzegła, kiedy zasnęła na jego piersi.
Obudziła się kilka godzin pózniej, kiedy już świtało. Pierwsze promienie słoneczne
oświetliły jej twarz, przypominając, że właśnie wstaje ostatni wspólny dzień. Uniosła głowę i
zobaczyła, że Aidan patrzy na nią.
- Nie spałeś?  kiedy pokręcił głową, posłała mu zdziwione spojrzenie.  To co robiłeś
całą noc?
Uśmiechnął się smutno.
- Myślałem. Musiałem przemyśleć sobie to wszystko. I patrzyłem na ciebie. Bardzo
ładnie wyglądasz, kiedy śpisz.
Kiedy odgarnął jej grzywkę z twarzy, dała mu całusa w policzek i ponownie wtuliła się w
jego pierś.
- A więc to nasz ostatni dzień razem. Następny będzie dopiero za dziesięć lat. Obiecujesz,
że do mnie wrócisz?
Zdawała sobie sprawę, że brzmi jak małe dziecko, które wymusza na odchodzącym tacie
obietnicę, że wróci do domu, ale nie obchodziło jej to. Musiała mieć pewność, że przez te
dziesięć lat będzie miała powód, żeby na niego czekać.
- Obiecuję.
Dziewczyna usiadła obok niego i ich usta ponownie się zetknęły. Chcieli się sobą
nacieszyć. W tej chwili nic więcej dla nich nie istniało. %7ładne troski, żadne zmartwienia&
Jessica nie przejmowała się tym, że znowu nie idzie do szkoły, że Lisa i Chris pewnie się
zamartwiają do szaleństwa.
Teraz istniała dla niej tylko ta chwila. A w niej oni. Czuła jakby byli jednością, byli sobie
przeznaczeni i odnalezli się. Może jednak przeznaczenie istnieje? Bo jak wyjaśnić to, że
Aidan ze wszystkich miejsc na ziemi pojawił się akurat w małej bibliotece w Warm Springs
akurat wtedy, kiedy ona czytała tam książkę?
Oderwali się od siebie dopiero po kilku chwilach. Aidan spojrzał na dziewczynę z
szerokim uśmiechem.
- Skoro to nasz ostatni dzień razem, to powinniśmy go spędzić tak, żebyśmy go
zapamiętali.
Jessica uniosła brwi.
- Co masz na myśli?
- Chodzmy na spacer. Jak mniemam, nie byłaś nigdy w tym lesie, a wiesz, jest tam wiele
rzeczy, które chciałbym ci pokazać. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dancemix1234.keep.pl